niedziela, 3 lutego 2013

ROZDZIAŁ PIĄTY

ROZDZIAŁ V

Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, nikogo widzieć. Po raz pierwszy zdarzyło mi się aż tak gwałtownie zareagować. Nagle poczułam szarpnięcie za rękę. Po raz kolejny w tak krótkim czasie była przestraszona nie na żarty. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się chłopak.
S: Tak?
H: Hej. Jestem Harry, kolega Zayna. Widziałem jak kłóciliście się w klubie.
S: Sory, ale jak chcesz o nim gadać to dziękuję, a po za tym nie kłóciliśmy się.
H: Nie , jeśli nie chcesz to nie musimy o tym gadać.
S: A więc czego chcesz?
H: Jeżeli mógłbym, oczywiście to z chęcią potowarzyszył bym ci w dalszej drodze.- uśmiechnął się.
S: W sumie to czemu nie. A tak w ogóle to jestem Zosia.
H: Co?
S: Och dobra. Jestem z Polski, dlatego takie trudne imię, ale angielski odpowiednik to Sophie.
H: Ładne imię. Czyli już wiem, że jesteś z Polski i masz na imię Sophie.
Tak miło gawędząc ruszyliśmy w stronę mojego domku. Opowiedziałam mu sporo o sobie. Oczywiście nie wspomniałam dlaczego tu jestem. Nie chciałam na razie o tym wspominać nikomu. Nim się obejrzeliśmy byliśmy już po moim mieszkaniem.
S: Miło się rozmawiało, ale jesteśmy już na miejscu.
H: Tak szybko?
S: tak oto moje wynajmowane mieszkanie. 
H: Wiesz, że mieszkasz bardzo blisko nas.
S: No nie wiem czy to dobrze.
H: Czemu?
S: Wiesz ta akcja z Zaynem. A z resztą nie ważne. W sumie to nie chciałabym go spotykać za często.
H: Szkoda, może mógłbym pomóc.
S: Dziękuję za odprowadzenie, ale muszę już zmykać.
H: Spotkamy się jutro?
S: W sumie to i tak nie mam nic ciekawego do roboty, poza szukaniem pracy, więc czemu nie. To kiedy i o której? Może przyszedłbyś do mnie do domu?
H: Spoko, to może o 14?
S: To w takim razie jesteśmy umówienie. Tylko trzymam Cię za słowo.
H: Tak jest.
Pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. Byłam szczęśliwa. Zegar wskazywał 3.30, czyli spędziłam z Harrym jakoś ponad godzinę. Wzięłam szybki prysznic, położyłam się spać i od razu odpłynęłam.

Kiedy się obudziłam zegar wskazywał parę minut po godzinie 10. Od razu postanowiłam zrobić z sobą porządek. Wskoczyłam pod prysznic. Po szybkiej kąpieli wysuszyłam włosy i spięłam je w koka. Zatuszowałam skutki wczorajszej imprezy (zrobiłam delikatny makijaż), i stanęłam przed szafą z swoim odwiecznym problemem (a mianowicie co na siebie włożyć?). Zdecydowałam się na ten zestaw ( oprócz plecaka i skóry). Podkreśliłam usta właśnie takim kolorem szminki. Zeszłam do kuchni i zjadłam sobie płatki.  Zegar wskazywał godzinę 12, więc postanowiłam zabrać się za przeszukiwanie ofert pracy. Dobrze wiedziałam, że nie mogę liczyć na nie wiadomo jak dobrze płatną pracę, ponieważ nie miałam studiów. Obiecałam sobie, że zacznę studiować, ale od następnego roku. Przeglądając oferty natrafiłam na reklamę pewnej agencji modelek. Zawsze chciałam nią być. Wyszukałam w necie wymiary jakie powinna mieć modelka i postanowiłam sprawdzić je z moimi. Idealne 90-60-90. Okazało się, że mieszczę się w nich. Pomyślałam, że może warto zaryzykować. Spisałam adres agencji i wróciłam do szukania. Przypadła mi jedna oferta pracy do gustu, a mianowicie praca w sklepie odzieżowym. Wiem, że na więcej nie mogę liczyć. Napisałam CV i wysłałam na podany adres mailowy. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać. Nim się obejrzałam zegar wskazywał parę minut przed 14. Wyłączyłam laptopa i zaniosłam go do mojej sypialni. Ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłam z schodów i zobaczyła Harrego.
S: Hej! Miło cię widzieć. Wchodź.
H: Hej ciebie również. Chłopcy kazali mi przyprowadzić ciebie do nich, więc chyba, o ile się zgodzisz musimy wyjść.
S: No nie wiem czy to jest dobry pomysł. Napijesz się czegoś?
H: Nie, dzięki. Oni mnie zabiją, więc jeśli chcesz mnie się tak szybko pozbyć to spoko.
Harry zrobił smutną minę. Miał takie piękne oczy, aż się rozmarzyłam. 
S: No to jak cie mają zabić to pójdę. Poczekaj skoczę się przebrać.
Udałam się do mojej garderoby, gdzie postanowiłam ubrać się tak normalnie, więc wybrałam zestaw
S: No dobra Harry możemy iść. Tylko obiecaj mi, że wrócę w jednym kawałku.
Chłopak zaczął się śmiać.
S: To nie jest śmieszne, ja mówię całkowicie poważnie, bo jeżeli mi się coś stanie to nigdy już się z tobą nie spotkam.
H: Słowo Harrego Stylesa.
S: No dobra prowadź.
Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy w stronę domu chłopaków.
H: I co znalazłaś jakąś pracę? Szukałaś w ogóle?
S: Tak i nawet wysłałam już CV. Jest to praca w sklepie odzieżowym w tum centrum niedaleko. Wiem, że to jest tylko praca jako sprzedawczyni, ale wiem, ze nie mogę liczyć na więcej. Nie mam studiów, szkoły nic.
H: A to coś pewnego?
S: Nie wiem, ale bardzo chciałbym dostać tę pracę.
H: Jesteśmy już na miejscu.
S: Tak szybko?
Moim oczom ukazała się biała willa, która była imponujących rozmiarów. Harry otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka.
H: Chłopaki już jestem i to nie sam.
W korytarzu pojawiło się czterech chłopaków i najgorsze było to, że pomiędzy nimi był Zayn. W moich myślach pojawiły się tzw. wulgaryzmy, ale  na zewnątrz tego nie okazywałam. Głupi uśmiech na twarzy, jak ja tego nie lubię. 
H: To jest Louis, Liam, Zayn i Niall. Chłopcy to jest Sophie.
S: Miło mi was poznać, chociaż nie widzimy się po raz pierwszy. Przepraszam za to na ulicy.
N: Nie ma za co. Zostaniesz z nami? Mieliśmy zamiar oglądnąć film. 
S: W sumie czemu nie. A jaki?
Z: Sophie później, na razie musimy pogadać. Chodź za mną.
Ja oni drgnęłam. 
S: Ja nic nie muszę. I na pewno nie ty będziesz mi rozkazywać Zayn.  Na pewno nie po wczorajszym. To co idziemy oglądać?
Lou: Tak jasne, chodź za mną.
Z: Nigdzie nie idziesz!- krzyknął. Chwycił mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów. 
S: Przepraszam, zaraz wracam, bo załatwimy to szybko.- uśmiechnęłam się przepraszająco i ruszyłam za Zaynem. Byłam ciekawa co takiego chce mi powiedzieć. Weszłam za nim do jakiegoś pokoju.
S: No dobra czego chcesz?
Z: Jeszcze się pytasz czego chce? Po co tu przyszłaś. Wczoraj dałem ci chyba wyraźne znaki, że nie chcę cię więcej widzieć. 
S: Nie przyszłam tu z własnej woli, tylko Harry nalegał. Uwierz ja też nie chce patrzyć na tą twoją buzię. Co ty myślisz, że jesteś "gwiazdą", więc wolno ci traktować ludzi z góry?- kolejny raz nie zapanowałam nad sobą i zaczęłam się wydzierać.
Z: Nie i....
S: Zamknij się, bo nie skończyłam. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musieć patrzyć na ciebie. I nie martw się, bo ty mnie też nigdy już nie zobaczysz.
Wykrzyczałam mu to prosto w twarz, po czym wybiegłam najpierw z pokoju, a później z domu. Biegiem pokonałam dystans od ich domu do centrum handlowego. Nie wiem czemu akurat tam. Kiedy się trochę uspokoiłam, stwierdziłam, że jak już tu jestem to pójdę do tego sklepu i zapytam o tą pracę. Pół godziny później już ją miałam. Zaczynałam dopiero od poniedziałku (dzisiaj jest środa). Podjęłam decyzję, że w końcu wracam do domu. Po drodze zrobiłam zakupy i ruszyłam w stronę domu. Pod moimi drzwiami stał Styles. 
H: Co się stało?
S: Nie twoja sprawa i nie chce już was więcej widzieć.- zniknęłam za drzwiami mojego mieszkania. Resztę dnia spędziłam na oglądaniu telewizji. Gdzieś około 20 dostałam sms`a. Leniwie wstałam z kanapy i wzięłam do ręki komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się jakiś nie znany numer. Biłam się z myślami czy go odczytać. W końcu zebrałam się na odwagę i nacisnęłam Ok. ....

CDN.

ROZDZIAŁ CZWARTY

ROZDZIAŁ IV

-Dobra dziewczyno OGARNIJ SIĘ! Jest dopiero 12.
Po "ogarnięciu się" (które zajęło mi troszkę czasu), postanowiłam posprzątać w mieszkaniu. Zaczęłam od kuchni, bo zawsze w niej jest najgorzej. Brudne naczynia, pełno okruszków itd. Po uporaniu się z kuchnią przeszłam do mojej sypialni. W końcu postanowiłam wypakować walizki, na co dotychczas nie miałam siły ani ochoty. Przy okazji postanowiłam wybrać coś na dzisiejsze spotkanie z Zaynem. Poszło mi nawet sprawnie, bo po godzinie wszystko wisiało już w szafie. Na zegarze wybiła 14. Szybko wskoczyłam pod prysznic. Włosy zaplotłam w kłosa, zrobiłam makijaż ( na powiece zawitała kreska, a na ustach różowa szminka i oczywiście tusz do rzęs, puder itd.), i padło na TEN zestaw. Chciałam wyglądać dobrze, bo wiedziałam, że nie wywarłam dobrego pierwszego wrażenia. Nim się spostrzegłam zegar wskazywał 14.55, czyli za pięć minut miałam wyznaczone spotkanie z Zaynem. Usiadłam w salonie na kanapie i oczekiwałam na chłopaka. Z nudów włączyłam radio, w którym akurat leciała TA piosenka. Ubóstwiam ją. Upływała minuta za minutą, a ja wsłuchiwałam się w tekst. Zegar wybił godzinę 15.
- Zajebiście! Spóźnia się. 
Nie lubiłam facetów, którzy się spóźniali. Sama jestem punktualna, więc wymagam tego od innych w stosunku do mnie. Pięć po, dziesięć po a jego nie ma. W mojej głowie powstawało milion scenariuszy. Na początku nie dopuszczałam sobie do myśli, że on mnie po prostu wystawił. Postanowiłam zaczekać do 16. Minuty upływały a jego nie było. Zastanawiałam się tylko po co była ta cała poranna akcja. Po to żeby później nie przyjść? Godzina 16. Nie ma go. Przecież nie będę czekać na niego w nieskończoność! "Spóźnił" się! Przepraszam on się nie spóźnił tylko w ogóle nie przyszedł. Podjęłam decyzję, że dzisiaj wyjdę się zabawić. Chwyciłam torebkę, zamknęłam dom i ruszyłam w kierunku centrum. Jak na Londyn była piękna pogoda tj. było ciepło i świeciło słońce. Założyłam na nos czarne ray ban i ruszyłam przed siebie. Postanowiłam wstąpić do jakiejś księgarni. Kocham książki a wszystkie zostały w "moim domu" w Polsce. Weszłam do sklepu i chwyciłam pierwszą lepszą książkę fantastyczną. Zapłaciłam za nią, wyszłam i udałam się w stronę kawiarni. Zamówiłam sok i wzięłam się do czytania książki.  Nim się obejrzałam z godziny 17 zrobiła się godzina 20. Nie powiem książka mnie wciągnęła, bo była świetna. Posiedziałam jeszcze chwile w kawiarni, namyślając się czy iść do domu i skończyć czytać książkę, czy iść na jakąś imprezę. Padło na to drugie. Wyszłam z budynku i ruszyłam przed siebie w celu znalezienia jakiegoś klubu. Niedaleko dostrzegłam  jeden. Postanowiłam wejść do niego, bo akurat nie było kolejki. Po standardowych procedurach, znalazłam się w środku. Wszędzie pełnio bawiących się ludzi. Moje spojrzenie padło na bar, gdzie zaraz się udałam. Zamówiła jakiegoś drinka i przyglądałam się ludziom, którzy wydawali się być szczęśliwi.
- Dlaczego moje życie nie może tak wyglądać?
Rozmyślając dopiłam drinka i ruszyłam w stronę parkietu. Świetnie się bawiłam, pomimo tego że byłam sama. O drugiej postanowiłam, że już na mnie czas. Wychodząc z klubu wpadłam na jakiegoś chłopaka. 
S: Uważaj jak chodzisz baranie!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam jego.
S: Sory. Mną się nie przejmuj. Przecież ty i tak się mną nie przejmujesz, prawda?
Z: Przepraszam nie miało tak wyjść. Zawaliłem dzisiaj. Jak ty masz w ogóle na imię?
S: To już nie twój interes. Wystawiłeś mnie dzisiaj i myślałeś, ze będę siedzieć w domu i płakać, bo jakiś dupek mnie wystawił?
Podeszła do nas jakaś dziewczyna. Nie pamiętam nawet jak ona wyglądała.
D: Kto to jest Zayn?
S: Dla ciebie nikt i dla ciebie Zayn też. Żegnam. Życzę miłej zabawy.
Z: Ej ZACZEKAJ!
Wyszłam z klubu i biegiem udałam się do domu. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w moim łóżku.

piątek, 1 lutego 2013

ROZDZIAŁ TRZECI

ROZDZIAŁ III

Zamknęłam się w swojej sypialni. Chłopak dalej dobijał się do drzwi cały czas coś krzycząc. Próbowałam do olewać, ale nie umiałam.

- Dlaczego wszystko przydarza się właśnie mi? Dlaczego moje życie to wieczne porażki? 
Nasuwały mi się pytania na które nie znałam odpowiedzi. Mimowolnie zaczęły przypominać mi się wspomnienia których wolałabym nie pamiętać. Retrospekcje z Polski. Łzy zaczęły napływać mi do ozu. Nie lubiłam płakać. Nie znosiłam okazywać swój smutek, ból, żal publicznie. Tak byłam wychowana. "Zawsze masz być uśmiechnięta" - tak mówiła mi moja matka. Nie ważne co czułam, zawsze miałam być pogodna i wesoła. Jednak dzisiaj nie ma przy mnie już mojej rodzicielki i mogę robić co chce. Na policzku poczułam pierwszą łzę. Za nią kolejne. Co robiłam? Siedziałam skulona na łóżku i najzwyczajniej w świecie płakałam. Z moich przemyśleń wyrwał mnie odgłos pukania w okno. Przestraszyłam się. Otarłam łzy i powoli podeszłam do okna balkonowego. Tak, moja sypialnia ma balkon. 
- Tylko żeby to nie był on błagam. Po cholere mam balkon w pokoju?
Nie zdziwiłam się jak go zobaczyłam na balkonie. Stanęłam przed nim. Dobrze, że dzieliła nas szyba. On uważnie na mnie patrzył. Wiem musiałam wyglądać okropnie. Tusz i eyeliner na policzkach, oczy czerwone i zapuchnięte a szminka na ustach rozmazana, ale mało mnie to obchodziło. Otworzyłam drzwi.
Z (Zayn): Co się stało? Płaczesz prze ze mnie?  
S (Sophie -  Zosia) : Po części tak, ale to nie twoja sprawa. Czego znowu chcesz?
Z: Sory za to wcześniejsze. To był tylko żart, nie myślałem, że aż tak zareagujesz. Inne dziewczyny zawsze tylko się zaśmiały.
S: Nie zauważyłeś, że ja nie jestem inne? To tyle czy już wszystko co miałeś mi do powiedzenia?
Z: Nie jeszcze nie. Chciałbym Cię przeprosić za dzisiaj i wczoraj. Nie miało tak wyjść. Przepraszam.
S: Dobra nic się nie stało, tylko napędziliście mi trochę strachu.
Z: Jeszcze ostatnia sprawa. Pomyślałem, że może chciałabyś pójść ze mną na kawę np. dzisiaj?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przez dłuższą chwile milczeliśmy.
Z: Dobra jak nie chcesz to spoko. - chłopak posłał mi ciepły uśmiech.
S: Nie, w sumie to dobrze mi zrobi jeżeli bym gdzieś wyszła. Więc zgadzam się. To gdzie i o której?
Z: Będę u ciebie może o 15?
S: Spoko. A teraz wejdź do domu to cię wypuszczę jak na cywilizowanego człowieka przystało.
Uśmiechnęłam się i wypuściłam go z domu. 
- Czy to będzie randka? Nie na pewno nie. Nie chce. Lepiej jest tak jak jest. O mój boże już 12 muszę się przygotować!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mini Nie-Podam  dziękuje za radę!

Mam nadzieję że nie przynudzam ;


czwartek, 31 stycznia 2013

ROZDZIAŁ DRUGI

ROZDZIAŁ II

Zatrzymałam się. Bałam się odwrócić. Cholernie się bałam nie tylko obrócić. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Za mną stało pięciu typków, których na dodatek nie znam.

-Przecież ty w ogóle nikogo tutaj nie znasz. - pomyślałam. O mój Boże co ja mam robić. 
W mojej głowie był mętlik.
- Dobra Zośka bierz się w garść. Nie w takich sytuacjach sobie radziłaś. Kurwa czemu wszystko przytrafia się zawsze mi?
Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Opanowałam się ( co nie było proste) i ruszyłam przed siebie. Starałam się nie patrzyć za siebie ale zbytnio mi to nie wychodziło. Miałam nadzieję, że oni nie idą już za mną. Ale jak to się mówi nadzieja matką głupich.
- Nie no tego to już kurwa za wiele! Co oni sobie nie wyobrażają? Teraz albo nigdy!
Wykonałam obrót i ruszyłam w ich stronę. Tego się nie spodziewali. Mało mnie to obchodziło, że jesteś na ulicy. Postanowiłam zakończyć te głupie gierki.
Z: Moglibyście przestać. Myślicie durnie, że to miłe uczucie jeżeli ktoś was śledzi? - zaczęłam wydzierać się na środku ulicy.
Miny trochę im zrzedły.
1*: Ale ale....
Z: Dobra zamknij się! Macie przestać! Rozumiecie?
Nie czekając na ich odpowiedź ruszyłam w stronę swojego mieszkania, bo zauważyłam, że zrobił się mały tłumek gapiów. 
- Dobrze ci poszło, tylko mogłaś jeszcze coś im dopowiedzieć. 
Doszłam do domu bez jakiegoś większego problemu. Było już dość późno. Okropnie szybko zleciał mi ten dzień. Zrobiłam sobie szybką kolacje, wykąpałam się i z natłoku wrażeń szybko zasnęłam.
                                                                                     NASTĘPNEGO DNIA

9.14. Taką godzinę wskazywał budzik przy moim łóżku. Myślałam, że jest później. Wstałam i od razu poszłam oś zjeść. I tutaj okazał się mały problem, bo moja lodówka świeciła pustkami.

- No tak inteligentny człowieczku. Wczoraj zapomniałaś zrobić zakupy.
Tak cała ja. Ubrałam się i poszłam do Tesco. Zakupy jak zakupy nic ciekawego (a szczególnie spożywcze). Wróciłam do domu i przyszykowałam sobie śniadanie. Nagle do moich drzwi zadzwonił dzwonek.
- Cholera kogo tam niesie? Przecież ja nikogo tutaj nie znam.
I znowu w mojej głowie zaczęły kłębić się czarne myśli, ale postanowiłam sprawdzić kto próbuje dostać się do mojego "królestwa".
?: Hej.
Z: Cześć. Znamy się?
?: Nazywam się Zayn. Wiesz powinnaś nas pamiętać, bo darłaś się na nas na ulicy jak głupia.
Zayn zaczął się głupio śmiać. Wyprowadziło mnie to z równowagi.
Z: Czego ty chcesz ode mnie? Mało Ci jeszcze?
Zay: Dobra uspokój się mała. Chce pogadać.
Z: To nie jest koncert życzeń, żebyś mi mówił co ty chcesz i nie mów na mnie mała, bo pożałujesz.
Zay: Nie bulwersuj się tak. A po za tym mam coś na przeprosiny.
Zza siebie wyciągnął bukiet róż. Białych róż. Moich ulubionych.
Zay: Proszę to dla Ciebie,
Z: Wypchaj się i żegnam.
Zamknęłam drzwi, tylko coś mi w tym przeszkodziło.
Zay: Nie tak szybko. Nie rozpoznajesz mnie?
Z: A z czego mam cię rozpoznać? W szpitalu dla umysłowo chorych nigdy nie byłam.
Zay: Śmieszne. Nie mów, że nie słuchasz One Direction. To ja ten najprzystojniejszy.
Z: Sory ale nie. Chcesz coś jeszcze?
Zay: Tak. Ciebie.
Z: Wypchaj się zboczeńcu.
Wtedy zamknęłam drzwi na klucz i popędziłam na piętro do swojej sypialni.

                                                                                                            CDN.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* 1 - któryś z chłopaków
**? - Zayn

Mam nadzieję że się podoba :)


ROZDZIAŁ PIERWSZY

ROZDZIAŁ I

Poranki są piękne. Świat skąpany w wschodzącym świetle wygląda tak bezpiecznie, chociaż nie zawsze taki jest. Sama się o tym przekonałam. Siedziałam na ławce przed centrum handlowym, chociaż było jeszcze dużo czasu do jego otwarcia. Nie miałam gdzie iść. Londynu nie znałam za dobrze, bo jestem tu dopiero 5 dni, a w mieszkaniu nie chciałam siedzieć sama. Siedziałam i myślałam co dalej. Mam dopiero 19 lat i już jestem zdana sama na siebie. Nic nie wiem. Jedynie może tyle, że mam na imię Zosia, mam 19 lat, pochodzę z Polski i 5 dni temu uciekłam od problemów. Tak, wyprowadziłam się z Polski i jestem teraz całkowicie sama w ogromnym mieście. Od dawna marzyłam, żeby to zrobić, żeby uciec z mojego rodzinnego domu, tylko zawsze coś mnie zatrzymywało. Najpierw szkoła, później matura. Kiedy tylko ją zdałam postanowiłam, że w końcu czas coś zmienić w swoim życiu. Rodzice najpierw nie wiedzieli nic o moich planach, bo i tak by się na to nie zgodzili. Pieniądze miałam swoje, ponieważ pracowałam dorywczo od 16 roku  życia. Dlaczego uciekłam? Bo miałam dosyć atmosfery w moim domu. Moja mama wszystko już sobie zaplanowała, bynajmniej wszystko co miało dotyczyć mojej przyszłości. Nawet wybrała mi już kierunek studiów. To było okropne, w tamtym domu nie miałam prawa głosu. Ale dosyć użalania się nad sobą. Jest czerwiec więc mam wakacje. Nawet nie zauważyłam jak okropnie długo trwało moje rozmyślanie. w międzyczasie centrum zostało otworzone i dzisiaj postanowiłam zaszaleć! Przecież zaczynam nowe życie i nie mogę mieć starych ubrań. NOWE ŻYCIE = NOWE WSZYSTKO.


                                                                                                              4h PÓŹNIEJ



Jestem wykończona, ale szczęśliwa po raz od baaaardzo dawna. I znowu zaczynam wspominać, myśleć o przeszłości o której tak bardzo chciałabym zapomnieć, chciałabym odciąć ją i zostawić daleko za sobą. Ale chyba potrzebuje jeszcze na to czasu. Tak to na pewno to.Właśnie weszłam do jakiejś kawiarni i oczywiście zajełam miejsce przy oknie. Kocham siedzieć przy oknie. Wtedy mogę obserwować ludzi, ich emocje. Podeszła do mnie kelnerka i tym samym "wybudzając" mnie z moich przemyśleń. Pośpiesznie zamówiłam latte machiato i sernik. Czułam się dziwnie, tj. cały czas bacznie obserwowana. Zaczęłam się rozgłądać. Oczywiście nie myliłam się. Obserwowało mnie pięć chłopaków mniej więcej w moim wieku. Nie byłam dziś w humorze na jakieś głupie podchody. Pospiesznie odwróciłam od nich wzrok. Postanowiłam, że szybko wypije kawę i zjem ciacho i już mnie tu nie ma. Jak wymyśliłam tak też zrobiłam. Po 15 minutach stałam już przy kasie. Wyszłam z kawiarni, a później z centrum. Powoli udałam się w stronę mojego mieszkania, lecz cały czas czułam się tak samo jak w kawiarni. Odwróciłam się i zobaczyłam że moje problemy się odradzają. Zobaczyłam tą samą piątkę ludzi co w kawiarni. Postanowiłam zakończyć to raz na zawsze.....

_________________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że nie przynudzam ;). W następnym rozdziale akcja się rozkręci obiecuję!


START

PROLOG


ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA, KTÓRA POMIMO SWOJEGO MŁODEGO WIEKU MA MNÓSTWO PROBLEMÓW, KTÓRE W PEWNYM OKRESIE JEJ ŻYCIA MAJĄ SWÓJ PUNKT KULMINACYJNY. CO ZROBI ZOSIA KIEDY WSZYSTKIE JEJ PROBLEMY SPADNĄ NA GŁOWĘ? 


Zachęcam do czytania ;)